Wigilia w okopie.
W ciągu całego dnia grzmot armat nie ustawał ani na chwilę. Niemcy dwa razy szli do szturmu o okop, panujący nad płaskim brzegiem której rzeczułki – i za każdym razem, zostawiając na piasku nadbrzeżnym dziesiątki zabitych, musieli cofać się na swoje pozycye.
Wreszcie pod wieczór kanonada ustała, a o zmroku umilkła zupełnie.
W okopie, wypełnionym szeregiem postaci żołnierskich w szarych szynelach, zapanował względny spokój.
Wyczerpani fizycznie i nerwowo, żołnierze drzemali z karabinem w ręku, gotowi zerwać się przy pierwszym podejrzanym szmerze od strony porośniętych wrzosem pagórków po drugiej stronie rzeczki. Władysław oparł się plecami o ścianę okopu i, milcząc, błądził oczyma po cichych polach i ciemniejących coraz bardziej obłokach nad horyzontem, gdzie niedawno skryła się za las czerwona tarcza [słońca]…
Po całodziennym naprężeniu nerwów nastąpiła reakcya – pod czaszką pełzały oderwane, blade reminescencye przeżytych wrażeń. Nie spał, ale myśl stała się ciężką, leniwą – zapadając zwolna w jakieś odrętwienie.
Jeden z żołnierzy zbliżył się do niego.
– Władek, czy wiesz, że to dzisiaj Wigilia?
– Dostałem wczoraj z domu list z opłatkiem – dodał po chwili milczenia.
Władysław nie odpowiadał. Poprzednie odrętwienie nerwów znikło bez śladu. W jednej chwili okopy, Niemcy, szare postacie towarzyszy, – wszystko zapadło się w jakąś otchłań, a przed oczyma duszy otworzył się nagle obraz, oglądany tyle razy, od dzieciństwa…
Pełen światła pokój jadalny, z wielkim stołem pośrodku, krytym białym obrusem… Ojciec bierze paczkę opłatków, związaną niebieską wstążeczką, przełamuje jeden z nich najpierw z matką, a potem po kolei z dziećmi… Są wszyscy – i Stach, i Jasiek, i Zośka, najmłodszy Jurek zapala w skupieniu świeczki choinki… A potem ojciec intonuje znaną od dzieciństwa melodyę: „W żłobie leży, któż pobieży”…
Ocknął się z zadumy i szepnął do towarzysza:
– Zygmunt! gdzie masz ten opłatek?…
Zgrabiałymi od chłodu palcami zapytany wydobył ukryty na piersiach list, wyjął z niego kawałek opłatka i podał go Władysławowi. Rozłamali go i łzy zakręciły się im w oczach…
Z poza całunu chmur spojrzała na nich gwiazdka – ta sama, której ukazania się pilnował mały Jurek u okna pełnej światła jadalni, tam – w starym domu nad Bystrzycą.
W. K.
Bóg się nam rodzi…
Bóg się nam rodzi!
Wokół krwi morze, krwią cała ziemia zalana,
A słońce jutra purpurą wschodzi –
Czarna zasłona zerwana…
***
Niegdyś na sianie
W stajence lichej Najświętsze Dziecię zrodzone
Niosło zbawienie i zmartwychwstanie
Przez krzyż i z cierni koronę.
***
Krwi Twojej świętej
Strasznem przelaniem zbawić musiałeś nas Chryste!
Ściemniały blaski, ogień skrzepnięty,
Struchlały moce nieczyste.
***
Tyś miecz i wojnę
Niósł, by zbudować państwo miłości na ziemi;
Błogosławione jest ramię zbrojne,
Co śmiercią żywot rozpleni.
***
Bóg się nam rodzi
W blasku pożogi, w krwawym walk strasznych odmęcie;
Królestwo Boże na ziemię schodzi –
Nowego świata poczęcie…
***
Błogosławiony,
Kto w krwawej roli rorzucon pozsiew żywota!
Nad pole bitew, nad śmierci trony
Wznosi krzyż miasto brzeszczota.
***
Po krwawym boju,
Trwodze i męce przekuje miecze w lemiesze;
W miłości bratniej, zgodzie, pokoju,
Wrócim w ojczyste pielesze.
***
Błogosławieństwo
Panu, co w wojnie piorunem i mieczem włada!
Błogosławiona śmierć i męczeństwo
Co chram miłości zakłada!
***
Gloria śpiewajcie –
Bóg się nam rodzi! Chrystus zstępuje na ziemię…
Nie płaczcie smutni i dzień witajcie,
Co ludzkie połączy plemię!
Ignis.
WOJNA.
Cynizm Niemców.
Gazety niemieckie, pyszniące się zwykle, że żołnierze niemieccy w obcem państwie prowadzą się bez zarzutu i za wszystko płacą gotówką, zmuszone są obecnie przedrukowywać następujące oświadczenie urzędowe „Norddeutsche Allg. Ztg., zdumiewające swym cynizmem:
„W społeczeństwie rozpowszechnione jest przekonanie, jakoby wojska nasze na teatrze działań wojennych płaciły za wszystko gotówką. Koniecznie trzeba zwrócić uwagę na zupełnie mylne przedstawienie tej sprawy, która ze strony wojska naszego wskazywałaby tylko na niewłaściwą łagodność i krótkowzroczność. Płacimy kwitami, które będą wymieniane na monetę brzęczącą po zawarciu pokoju, na rachunek naszych wrogów. Siła czynna wojsk naszych dostatecznie zabezpiecza im możliwość płacenia gotówką tylko wówczas, gdy niema innych środków do pozyskania”.
Z LUBELSKIEGO I PODLASIA.
Płytkie mogiły. Padli na placu boju żołnierze chowani byli w gub. lubelskiej nieraz tak płytko, że często psy wygrzebują z ziemi nogi lub ręce ludzkie. Wypadek taki zauważono w Łopienniku, w pobliżu wsi. Urzędy gminne powinnyby się zająć sprawdzeniem tych wieści i zabezpieczeniem ciał poległych od profanacyi.
Z MIASTA.
Następny numer „Głosu Lubelskiego” z powodu świąt wyjdzie w niedzielę o zwykłej porze. W razie potrzeby wydamy dodatki nadzwyczajne.
Bioskop „Bristol”. Właściciel nowo-otworzonego bioskopu „Bristol” p. Dąbrowski przygotował efektowny program na dni świąteczne, spodziewając się licznych odwiedzin publiczności lubelskiej.
Głos Lubelski z 24 XII 1914 r. (Nr 76)