Człowiek bez oka
czyli lubartowianin, który nie chciał
służyć w wojsku
W Lubartowie, przy rodzicach zamieszkiwał niejaki Józef Turski, 21-letni młodzieniec.
Pewnego pięknego dnia Turski otrzymał „zaproszenie” do stawienia się na wojskową komisję poborową. Od tego dnia młodzieniaszek ów chodził smutny i przygnębiony.
Słowem przeraził się twardej służby żołnierskiej. Ze swych zmartwień zwierzył się swemu „przyjacielowi” niejakiemu Józefowi Mizerskiemu, człowiekowi niezwykle sprytnemu i pomysłowemu.
Nie chcesz służyć w wojsku, to znajdzie się na to rada! Potrzebna jest tylko twoja zgoda, a wszystko będzie w porządku. Ponieważ Turski na wszystko się zgadzał, więc „przyjaciel” wtajemniczył go w swój plan, który polegał na tem, że Turski miał się poddać „operacji” zepsucia oka. Obaj „przyjaciele” plan ten uważali za świetny, więc poszli go też „oblać”.
Następnie Mizerski udał się do miejscowego felczera, nazwiskiem dawid Lustman, którego po dłuższej rozmowie namówił do wykonania „ochronnej operacji”.
Pewnego dnia w mieszkaniu Mizerskiego została dokonana owa operacja. Lustman przy pomocy Mizerskiego uszkodził Turskiemu lewe oko.
W ten sposób Turski stał się inwalidą i oczywiście przez komisje poborową został uznany za niezdolnego do służby wojskowej. Sprawa „operacji” doszła jednak do władz policyjnych, a przeprowadzone śledztwo ujawniło całą kombinację. Wszyscy trzej wymienieni, a to Turski, Lustman i Mizerski zostali pociągnięci do odpowiedzialności karnej. W poniedziałek odbyła się przed Sądem Okręgowym rozprawa. Sąd skazał Turskiego na 6 miesięcy więzienia, Mizerskiego na 1 rok, a Lustmana na 1 rok i 6 miesięcy więzienia. Oskarżonych bronili mec. Retinger i Żbikowski. Lustman został zwolniony do apelacji za kaucją 3000 zł.
Z a m a c h s a m o b ó j c z y
młodej dziewczyny
W dniu onegdajszym we wczesnych godzinach porannych mieszkańcy domu Nr. 17 przy ulicy Wojennej zaalarmowani zostali głośnemi jękami rozlegającemi sie na korytarzu.
Pośpieszono na korytarz gdzie na ziemi wiła się w okropnych bólach młoda dziewczyna, mieszkanka wspomnianego domu 19-to letnia Marja Wójcik.
Przerażeni domownicy wezwali czemprędzej Pogotowie Ratunkowe, które przepłukało denatce żołądek. Stan jej nie jest groźny, to też pozostawiono ją na kuracji w domu.
Jak się okazało młoda dziewczyna usiłowała pozbawić się życia wypijając trochę kwasu solnego. Co było powodem zamachu samobójczego, nie wiadomo
Ziemia Lubelska z 10 XII 1931 r. (Nr 335)