ΞΞΞΞΞΞΞΞΞΞΞΞΞΞΞΞΞΞΞΞΞΞΞΞΞΞΞΞΞΞΞΞ
W niedzielę dn. 29 listopada o godz. 12 i pół śpieszmy wszyscy na lotnisko!
ΞΞΞΞΞΞΞΞΞΞΞΞΞΞΞΞΞΞΞΞΞΞΞΞΞΞΞΞΞΞΞΞ
= Napad na… torebkę… ( w ) Panie zmuszone są mocno dzierżyć w swych rączkach torebki, na które grasują złodzieje. W dniu wczorajszym w bramie przy ul. Probostwo 7 zaczaił się nieznany osobnik, który przechodzącej wówczas Teodozji Wysockiej, wyrwał z rąk torebkę, zawierającą kluczyki, biuletyn do doktora oraz różne dokumenty i nie zatrzymując się ani na mgnienie oka zbiegł w niewiadomym kierunku.
Niebezpieczne zderzenie.
Autobusy też od czasu do czasu „zabawiają się” w przejeżdżanie osób i furmanek. W dniu onegdajszym, autobus kierowany przez szofera Wacława Józefa wpadł na furmankę, z której wypadł na bruk woźnica Lewczyn Michał zam. przy ul. Krak. Przedm. 4, doznając ciężkiego uszkodzenia ciała. – Ofiarę nieszczęśliwego wypadku odwieziono do szpitala Szarytek.
W.
Od czego są kłódki i zamki…
Na to są kłódki i zamki, żeby zabezpieczyć swe mienie przed ręką złodzieja. Tak przynajmniej uczy nas doświadczenie. Lecz często ludzie o tem zapominają. Oto w dniu wczorajszym Kosińska Stefanja, zam. przy ul. Bychawskiej 30 pozostawiła niezamknięty kosz z bielizną, którą skradł nieznany złodziejaszek. Poszkodowana oblicza stratę na przeszło 100 zł.
W.
Zima więc i udręka zwierząt.
Wraz z okryciem powierzchni ziemi śnieżną szatą zjawił się i moment dający możność znęcania się nad zwierzętami pociągowemi. Wczoraj byliśmy świadkami wprost barbarzyńskich scen. Furmani, nie zaopatrzywszy koni w podkucie, a obarczywszy wozy nadmiarem ciężaru znęcali się nad naszymi przyjaciółmi pracy. Konie potykały się, padały, co doprowadzało dzikich dręczycieli do jeszcze silniejszego wystąpienia. Na tego rodzaju dziki instynkt powinne nasze władze policyjne zwrócić baczniejszą uwagę, wydając przedewszystkiem rozporządzenie, zabraniające w dnie śnieżne i gołoledzi korzystanie z koni bosych, niepodkutych.
Niech popłyną dalsze ofiary na samolot!
Głos Lubelski z 28 XI 1925 r. (Nr 327)