Krwawy napad bandytów rosyjskich w Lublinie.

(u) W piątek wieczorem do mieszkania Szmula Czarnobrody przy ul. Foksal Nr. 33 wtargnęło 2 ch uzbrojonych w rewolwery bandytów z przyklejonymi brodami i zażądało pieniędzy, lecz wobec wszczętego przez napadniętych alarmu – nic nie zrabowawszy – zbiegli i udali się do mieszkania Jana Ursznalskiego, przy ulicy Spokojnej Nr. 17, gdzie zrabowali 1,200 koron, poczem uciekli.

Następnie ci sami bandyci udali się do mieszkania właścielki domu przy ulicy Bychawskiej  Nr. 60, p. Zimmermanowej, gdzie zamknęli drzwi, a sterroryzowawszy domowników, kazali sobie podać kolację i poczęli plondrować w mieszkaniu. Pobili przytem zięcia Zimmermanowej Bronisława Łabusińskiego.

Podczas tej akcji rabunkowej córka Zimmermanowej, Janina, korzystając z zamieszania wybiegła na ulicę i zaczęła wołać o pomoc.

Na krzyk ten wybiegł z sąsiedniego domu zamieszkały tam protokulant III go komisarjatu  Paradowski z karabinem w ręku.

Spostrzegłszy niebezpieczeństwo, bandyci wybiegli na ulicę, rzucili się na policjanta i rozbroili go, następnie wystrzałem z rewolweru zranili w skroń drugą córkę p. Zimmermanowej p. Annę.

O zajściu dano znać do III go komisarjatu, który zaalarmowała komendanta Policji miejskiej p. Makowskiego. Ten ostatni razem z naczelnikiem wydziału śledczego p. Trąbczyńskim oraz rezerwą I i III-go komisarjatu – zaczął prowadzić rewizję, udając się do różnych kryjówek.

Podczas, gdy policja zajęta była rewizją – na ulicy rozpoczęła się wymiana strzałów między bandytami a ostrym pogotowiem, na którego czele przybył kapitan Gierwatowski.

Podczas pościgu jeden z bandytów skrył się w pobliskim ogrodzie przy ulicy Bychawskiej Nr. 40 którego jednak później odnaleziono w śniegu. Jak się okazało był to współwłaściciel restauracji przy ulicy Bychawskiej p. f. „Zacisze” Rosjanin Piotr Poliszczuk lat 23, (o którym pisaliśmy przed paru tygodniami podczas aresztowania w cukierni Semadeniego).

Na odgłos strzałów przybyła na pomoc straż kolejowa, która współdziałając z żołnierzami i policjantami, przyaresztowała drugiego bandytę, również Rosjanina właściciela tejże restauracji, 27-letniego Andrzeja Jamiljanowa.

Poczem udano się do mieszkania bandytów, gdzie aresztowano ich kolegę Teodora Iwanowa lat 31.

Podczas wymiany strzałów został raniony w pierś i szczękę posterunkowy I-go komisarjatu Słabczyński, którego odwieziono do Szpitala Szarytek na kurację, jak również i ranioną poprzednio p. Annę.

Podczas śledztwa znaleziono przy bandytach sztuczne brody w kieszeni, zaś u Jemiljanowa rewolwer. Poliszczuk zaś zeznał, że rewolwer swój jak również karabin odebrany od policjanta Parakowskiego [!] porzucił w śniegu, gdzie też broń tę istotnie znaleziono.

Bandyci przyznali się również do napadu na mieszkanie p. Jaroszyńskiego, (o którym podawaliśmy w N rze wczorajszym „Głosu”) podczas którego dopuścił się gwałtu na bufetowej p. Jaroszyńskiego.

Rzeczy skradzione wszystkie odebrano. Bandytów zaś odesłano pod silną eskortą na zamek.

Dzięki sprężystości i energicznemu zarządzaniu komendanta Policji p. Makowskiego, przy pomocy Naczelnika wydziału śledczego p. Trąbczyńskiego oraz kapitana Gierwatowskiego, udało się nareszczie schwytać bandytów, którzy niemały postrach wywołali w dzielnicy kolejowej i oddać w ręce sprawiedliwości.


Wagon miodu i powideł

śliwkowych ≡≡≡

zakupię zaraz.

Szczegółowe oferty  wraz z próbkami nadsyłać:

Lublin, skrzynka pocztowa 117.

Głos Lubelski z 23 XI 1919 r. (Nr 295)

i-hate-facebook1

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.