O soborze na Placu Litewskim ciąg dalszy historii, jako też o tradycji zwalczania przez władzę nielegalnych „praktyk” lekarskich, uprawianych przez ludzi niewykwalifikowanych i do tego nieuprawnionych (tytuł dzisiejszy w wersji mocno, mocno skróconej)

POCZ_U_U

„Bliżej skarbów.” (d) Kto bacznie śledzi szybko posuwające się obecnie roboty około rozbiórki soboru na placu Litewskim, ten z pewnością spostrzegł, że roboty te odbywają się obecnie już w podziemiach, polegają na rozbijaniu fundamentów, podmurówek i murowanych korytarzy podziemnych, a zatrudnieni przy rozbiórce żołnierze coraz bardziej zbliżają się do „zakopanych”, według krążących po mieście legend, „skarbów”. A zatem ci, którzy naprawdę mają nadzieje ujrzeć je, niechaj czekają cierpliwie jeszcze kilka tygodni, w tym bowiem czasie wszelkie podmurówki znikną i roboty zostaną całkowicie ukończone, prawda zaś wyjdzie na wierzch.


„Egipska plaga.” (d) Nieliczni przechodnie w porze wieczorowej i nocnej, koniecznością zmuszeni przejść Krakowskiem – Przedmieściem narażają się stale na zgorszenie, rozsiewane przez przeróżnego rodzaju sutenerów, prostytutki i alfonsów, a niejednokrotnie nawet opłacać się muszą haraczem w postaci papierosów czy gotówki, jeśli nie chcą usłyszeć grubjańskich naigrawań. Pomysł zatem, nie wiadomo czem umotywowany, przeniesienia z ulic bocznych na główną ulicznych „panienek” nie jest zbyt fortunnym.W celu ukrócenia choćby stałych pijackich awantur wszczynanych przy lada sposobności przez te podejrzane indywidua należałoby rozporządzenie poprzednie zmienić i zrzucić z centrum miasta, gdzie indziej, tę naprawdę „egipską plagę”.


Jak z rogu obfitości. (d) Nie wiadomo, czemu przypisać, dzień Trzech Króli w mieście naszem zaznaczył się niebywale wielką liczbą kradzieży, dokonanych przez nieznanych sprawców w różnych punktach i dzielnicach. Besi Landwer, zamieszkałej przy ulicy Olejnej 6 skradziono pościel wartości 70 złotych, Motlowi Szmelcerowi zam. przy ul. Krawieckiej 51 skradziono ze strychu owies w worku wartości 80 złotych, Moszkowi Rendlichowi zam. przy ul. Krawieckiej 51 skradziono ze strychu 2 sztuki skór wartości 50 złotych, Chaimowi Grensztajnowi zam. przy ul. Cyruliczej 12 skradziono 120 kilogramów soli wartości 30 złotych, Juljanowi Banachowi zam. przy ulicy Zamojskiej 27 skradziono chodnik wart. 15 złotych, Rojzli Turlicht zam. przy ulicy Ruskiej 8 skradziono z komórki za pomocą dobranego klucza 3 kury, koguta i koszulę damską wart. 30 złotych, Jadwidze Jakowieckiej zam. przy ulicy Nowo Bonifraterskiej skradziono za pomocą oderwania kłódki od drzwi dołu, znajdującego się w ogrodzie 3 korce kartofli wart. 12 złotych, Nowosielskiemu zam. na Kalinowszczyźnie skradziono z niezamkniętego chlewa świnię wartości 200 złotych, wreszcie na szkodę huty szklanej na Tatarach skradziono czworo drzwi i dwie deski wart. 70 złotych, oraz Franciszkowi Jurkowi zam. przy ul. Hrubieszowskiej 5, podczas chwilowej nieobecności skradziono z dorożki fartuch wartości 50 złotych. We wszystkich wypadkach policja wszczęła energiczne dochodzenie.


Potajemny handel w dni świąteczne. (d) Stokroć razy już zwracaliśmy uwagę powołanych czynników na nieposzanowanie przez kupców żydowskich katolickich świąt i prowadzenie przez nich potajemnego handlu w dni świąteczne. Pomimo jednak czujności służby bezpieczeństwa sprytni żydowie i nadal proceder ten uprawiają, biorąc się na wszelkie możliwe sposoby. Najbardziej zdaniem naszem winnemi w tym wypadku są żydowskie sklepy i składy, które mieszczą się na piętrach lub w podwórzach domów. Jak nam ostatnio zakomunikowano, w bezczelny sposób uprawiają potajemny handel w dni świąteczne t. zw. komisjonerzy, posiadający najprzerozmaitszą galanterję na sprzedaż w prywatnych mieszkaniach. Dla dobra ogólnego, warto, by władze gorliwiej jeszcze zajęły się podobnemi żydowskimi spelunkami, a z pewnością ukrócenie panujących na tem tle nadużyć przyjdzie z łatwością.


„Babki” pod czujną opieką władz. (o) Władze nasze usilnie zwalczają wszelkie nielegalne „praktyki” lekarskie, uprawiane przez ludzi niewykwalifikowanych  i do tego nieuprawnionych. M. in. cieszą się tą czujną opieką władz przygodne akuszerki, jedyne asystentki przy urodzeniach na wsi – jak je tam nazywają – „babki”. Jedna z takich babek (jak ją również nazywa protokuł policyjny) 27-letnia Wiktorja Gorajska z Niedrzwicy Dużej za niehigieniczne obchodzenie się przy operacji i wywołanie wskutek tego gorączki połogowej u tamtejszej mieszk. Feliksy Szczęsnej, pociągnięta została do odpowiedzialności administracyjno-karnej. Inna znów „babka”, Marjanna Czobot z Bełżyc za nielegalne uprawianie praktyki akuszeryjnej (i tutaj były wypadki gorączki połogowej) ukarana została w drodze administracyjnej grzywną w wysokości 25 zł


P o t r z e b n y   ogrodnik kawaler starszy, od kwietnia. Wiadomość: Niecała 12 – 5.

Głos Lubelski z 8 I 1925 r. (Nr 8)

Ilustracje ze zbiorów Biblioteki Cyfrowej WBP w Lublinie
i-hate-facebook1Polub Gabinet na Facebooku!

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.