Wczorajszy dzień. (e) Mrozy ubiegłego tygodnia dochodzące nawet do 12°C. poniżej zera, rozwiały ostatecznie błogie nadzieje co do przedwczesności wiosny, gorzej: bo wysunęły obawy bo wiosna nie zechciała się mocno spóźnić, wyrządzając szereg dotkliwych psot przedewszystkiem rolnikom. Na szczęście dzień wczorajszy ubiegł pod znakiem silnych operacyj słonecznych, usuwających resztki zwałów śniegowych i lodowych pęt z powierzchni stawów i strumyków, obawy te częściowo rozproszył. Nie wierzymy już jednak i tegorocznej wiośnie, jak owemu przysłowiowemu pasterzowi, co wzywał ratunku niby napadnięty przez wilków choć… przyjść przecież kiedyś musi. Formalnie mamy już wiosnę kalendarzową, faktycznie zaś – zaledwo pierwsze dnie przedwiośnia. Jaka zima – taka i jej spadkobierczyni: kapryśna iście… po kobiecemu.
Głos Lubelski z 23 III 1925 r. (Nr 82)