= Co za wiele – staje się plagą. (e) Od paru tygodni po Krakowskiem spacerują sprzedawcy baloników. Po trzech, czterech naraz. Gromadząca się wokół nich, jak na rzadkie dziwowisko, publiczność „świąteczna”, szczególnie w dnie świąteczne tamuje ruch i nierzadko staje się przyczyną spłoszenia koni. Nawet konie dorożkarskie rzucają się w bok wraz z pojazdem z chwilą, gdy objuczony balonikami handlarz manifestuje w pobliżu „chmurkę” kraciastych „dętek”. Na domiar złego baloniki są drogie: po złotemu większe, po 50 gr. mniejsze. Czy można więc w tak ciężkich czasach wyrzucać drogie pieniądze za nie? Miarodajne czynniki winny się zainteresować, czy sprzedawcy baloników posiadają na to odpowiednie zezwolenia, czy opłacają patenty i należne podatki. Jeśli „przypadkiem” ilość ich się zmniejszy w Lublinie, szkoda będzie mała, a żal krótki.
Głos Lubelski z 10 III 1925 r. (Nr 69)