Balonik, który pękł „przypadkiem”. Ofiar w ludziach nie było…

1

= Co za wiele – staje się plagą. (e) Od paru tygodni po Krakowskiem spacerują sprzedawcy baloników. Po trzech, czterech naraz. Gromadząca się wokół nich, jak na rzadkie dziwowisko, publiczność „świąteczna”, szczególnie w dnie świąteczne tamuje ruch i nierzadko staje się przyczyną spłoszenia koni. Nawet konie dorożkarskie rzucają się w bok wraz z pojazdem z chwilą, gdy objuczony balonikami handlarz manifestuje w pobliżu „chmurkę” kraciastych „dętek”. Na  domiar złego baloniki są drogie: po złotemu większe, po 50 gr. mniejsze. Czy można więc w tak ciężkich czasach wyrzucać drogie pieniądze za nie? Miarodajne czynniki winny się zainteresować, czy sprzedawcy baloników posiadają na to odpowiednie zezwolenia, czy opłacają patenty i należne podatki. Jeśli „przypadkiem” ilość ich się zmniejszy w Lublinie, szkoda będzie mała, a żal krótki.

2

Głos Lubelski z 10 III 1925 r. (Nr 69)

Ilustracje ze zbiorów Biblioteki Cyfrowej WBP w Lublinie
i-hate-facebook1Polub Gabinet na Facebooku!

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.