Jedna jest tylko poczta z Gdańska do Polski…
GDAŃSK. (A. W.) Na bojkot poczty polskiej w Gdańsku ze strony kupiectwa miejscowego nadeszła ze strony Polski energiczna odpowiedź. Firmy gdańskie wysyłające listy przez pocztę gdańską otrzymują całą korespondencję z Polski z powrotem z zaznaczeniem, że mają posyłać przez pocztę polską. Spotkało to między innymi zarząd Targów Gdańskich który sporo takiej poczty otrzymał z powrotem i który z racji swojego stanowiska znalazł się w bardzo trudnem położeniu.
Handel domokrążny
czeka reformy.
Do szeregu plag trapiących miasto, zwykło się zaliczać m. in. domokrążców uprawiających handel w podwórzach domów, bramach i mieszkaniach ludzi, mających na sprzedaż starzyznę lub wogóle rzeczy zbyteczne. Handel ten w swej istocie niema nic z plagi, jedynie sposób w jaki jest uprawiany, natręctwo przekupniów i nieustanne wykrzykiwanie zachęcających do sprzedaży, stereotypowych nudnych aż do obrzydzenia zwrotów jest istotnie czasem nie do zniesienia.
Ale na to jest sposób. Czy nie korzystnem byłoby np. przedsiębiorstwo skupujące po miastach i miasteczkach starzyznę, posiadające własną wielką sortownię, własne magazyny i umowę na stałe dostawy i jakąś wielką przetwórnię, czy szeregiem różnych przetwórni? Zysk zapewniony.
Przedsiębiorstwo takie posiadając specjalne kryte wozy, mogłoby rozsyłać swych agentów do wielu miejscowości na raz, przyzwyczajając mieszkańców, posiadających zawsze coś do sprzedania – do stałych odwiedzin. Po wsiach możnaby tu stosować handel zamienny.
Mieszkańcy miast uniknęliby dzięki temu nieznośnego natręctwa zgrai nieustępliwych domokrążców i wszczynanych przez nich hałasów, policja miałaby mniej kłopotów z paserami, bo ilość ich z konieczności musiałaby się znacznie zmniejszyć, a prawdopodobnie zmniejszyłaby się również ilość kradzieży, skoro „agenci” opryszków nie mieliby możności w biały dzień przenikliwym okiem „zawierać”do wnętrza ludzkich mieszkań i badać grunt na wszelki wypadek…
Narazie jednak, dopóki nie znajdą się tu rzutniejsi, energiczni przedsiębiorcy, władze roztoczyły ścisłą nad domokrążcami opiekę, zlecając policji badanie ich uprawnień do handlu, a w razie nieposiadania zezwoleń, czy patentów – pociąganie do odpowiedzialności karnej.
El.
KĄCIK DLA PAŃ.
Najnowsza moda w Budapeszcie.
Od pewnego czasu, zakłady fotograficzne Budapesztu są formalnie oblężone, przez panie w różnym wieku które żądają zdjęć w stroju Ewy.
W celu uniknięcia jakiegokolwiek na tym tle nadużycia zabierają również i negatywę tych zdjęć ze sobą. Moda ta tak się rozpowszechniła, że zakłady fotograficzne musiały zaangażować specjalne siły żeńskie, które tych zdjęć dokonują.
Głos Lubelski z 2 II 1925 r. (Nr 33)