O burze nie!

Oto kolejny o burza jący dowód lekceważenia Czytelnika masowego. Patrzajcie (i czytajcie): Joseph Conrad powiedział kiedyś: Burza zna więcej nikczemnych podstępów, niż włoscy książęta w siedemnastym wieku. Od książąt główny ekspert, Machiavelli niejaki, skonstatował, iż najczęstszy ludzki błąd – nie przewidzieć burzy w piękny czas. I pójść wonczas w jakiś las...  18 czerwca 1936 r. "Głos Lubelski" podał … Czytaj dalej O burze nie!

Problem wielki ubogiej Marcelki

Jak to mówią: kwiecień plecień, bo przeplata… trochę… Trochę? Żadne tam trochę! Plecie ten kwiecień całkiem sporo. Jest tak i było również przed laty, w roku 1936. Oto w numerze 94 z 2 kwietnia roku 1936 „Głos Lubelski” przedstawił ciekawe i dosyć oryginalne rozwiązanie polskich problemów motoryzacyjnych, proponując… furmanizację kraju. Źródłem pomysłu stała się informacja … Czytaj dalej Problem wielki ubogiej Marcelki

Kolejna szafa

Kościół św. Józefa w w Lublinie: dawniej po-karmelicki, obecnie znów karmelicki. Tak bardzo spodobał się Rawie Ruskiej, że aż chciała go sobie przywłaszczyć. Niedobra Rawa! Jak napisać tekst o… Jak? Po prostu tak! Jest marzec roku 1916, Lublin, zmęczony wojną, okupacją i zimą,  z utęsknieniem wygląda nadchodzącej wiosny. Bo pragnieniu trawy i słońca, zaprawdę nigdy … Czytaj dalej Kolejna szafa

Autobus z Radzynia jednak nie przyszedł…

Zazgrzytało, zaświstało (choć mógłbym przysiąc, że i załomotało), po czym zapadła cisza. Nareszcie – pomyślałem z ulgą i spojrzałem na tarczę chronometru ­– i to by było na tyle, jeżeli chodzi o dobre wiadomości… chronometr znowu pokazywał rok 1936. Miałem nadzieję, że ten dzien, 8 lutego, przyjdzie mi spędzić w innym roku. A tu tylko … Czytaj dalej Autobus z Radzynia jednak nie przyszedł…

Powiedz, powiedz, błagam w męce!” Kruk odrzecze: „Nigdy więcej.

Ze wspomnień redaktora Pielesza: Rankiem 6 lutego 1936 r. wzniósł się nad Lublinem gromki mieszkańców okrzyk: „Chaaaliera jaaasnaa! Ot i znów podeptali!” Wiatr złowieszczo zawodził, trzaskając niedomkniętymi okiennicami. Na sznurach rozpaczliwie łopotały pojedyncze sztuki nierozkradzionej jeszcze bielizny. Kogut na wieży furgotał zmieszany: Quo vadis Wędrowcze, jakie masz plany… Arma Gideon z chichotem zacierał ręce… - … Czytaj dalej Powiedz, powiedz, błagam w męce!” Kruk odrzecze: „Nigdy więcej.

Wołanie o inteligentnego. Niekoniecznie cenzora…

Z pewnością trudno w to uwierzyć, ale zrządzenie losu (wtajemniczeni wiedzą, iż można to sformułowanie traktować dosłownie) spowodowało, że dziś ponownie odwiedzamy Lublin w roku 1936. Ten sam los sprawił, że naprawdę niewiele uwagi godnych rzeczy wydarzyło się dnia 25 stycznia tegoż roku. Przynajmniej według ówczesnej prasy. I w tym miejscu moglibyśmy (O Borze! - … Czytaj dalej Wołanie o inteligentnego. Niekoniecznie cenzora…

Pogodowe kryminałki

24 stycznia 1936 r. słońce nad Lublinem wzeszło o godzinie 7 minut 50, a zaszło o 16 minut 7. W kinie „Apollo”, tego właśnie dnia, doszło do radykalnej zniżki cen, zatem nic nie stało na przeszkodzie, by obejrzeć najnowszy dramat wojenny z Jackiem Holtem, zatytułowany „Burza nad Andami”. W mieście pogoda była o wiele spokojniejsza, … Czytaj dalej Pogodowe kryminałki

Gumiś to fajny miś?

Wyobraźcie sobie, że budzicie się któregoś styczniowego ranka, dowiadując się, że oto nocą, Sejm Lepszego Sortu Polaków uchwalił, a rząd jeszcze przed świtem, w „Dzienniku Ustaw”, opublikował, ustawę nakazującą obywatelom oddać wszystkie gumowe płaszcze. Powiecie zapewne: „A co też nas mogą obchodzić gumowe płaszcze?” i wrócicie do swoich spraw. I natychmiast się od nich oderwiecie, … Czytaj dalej Gumiś to fajny miś?