O burze nie!

Oto kolejny o burza jący dowód lekceważenia Czytelnika masowego. Patrzajcie (i czytajcie):

Joseph Conrad powiedział kiedyś: Burza zna więcej nikczemnych podstępów, niż włoscy książęta w siedemnastym wieku. Od książąt główny ekspert, Machiavelli niejaki, skonstatował, iż najczęstszy ludzki błąd – nie przewidzieć burzy w piękny czas. I pójść wonczas w jakiś las…  18 czerwca 1936 r. „Głos Lubelski” podał do publicznej wiadomości, że burza nad lubelskiem wyrządziła dużo szkód w mieście i na prowincji.

CZAS_1491c_1935_I_nr164_0006

Przyszła w nocy, jak złodziej, pomiędzy godziną 2 a 3. Nad Lublinem i niektórymi miejscowościami Lubelszczyzny rozpętała się gwałtowna burza z piorunami i wielką ulewą. Wiele osób przysięgało więc na wszystkie świętości, że to oberwanie chmury… Jak było naprawdę, zdaje się nikogo to nie obeszło… Deszcz, ach!, ten to dopiero narozrabiał! Sady, ogrody i drzewostan? Zapomnijcie! Pogruchotane wszystko. Linie telegraficzne i telefoniczne? Oczywiście zerwane. A wiecie, jakie fajne drzewo rosło przy kościele Bernardynów? Taaakie duuużee i staare, że hej! No i też trzas… ło matko! Konar gruchnął na ulicę i zatarasował przejście. Weź teraz to cholerstwo odciągnij: nie było łatwo. A teraz jest?

POCZ_U_3009

            A w Hrubieszowskiem to się dopiero działo?! Taż sama burza rozszalała się nad wsią i folwarkiem Raciborowice gm. Białopole. Bez żadnych zahamowań… Ulewy i grad, grad i ulewy. I tak na zmianę. Zniszczeniu uległy zasiewy na polach: oziminy w 20 procentach, zasiewy wiosenne w 50…

CZAS_1491c_1935_I_nr164_0005

            A jeszcze w niedzielę było zupełnie inaczej: rano słoneczna i upalna pogoda, to też kto żyw wyjeżdżał z miasta „na łono natury”. Osiemdziesiąt lat temu lubelskim łonem były Zemborzyce, wówczas nie zalane jeszcze bystrzycową – o glonów smaku – zalewą. Łonem zapasowym był też i Sławinek. Do samych Zemborzyc sprzedano przeszło 600 biletów kolejowych. W naturze wystąpiły też i burze, ale ludziska nie narzekali: w ciągu dnia przeszło kilka deszczów i burz nie zepsuło to jednak „majówek”. Niektórym trudno dogodzić…

            Niestety, znowu zawiodła kolej… Choć burza huczy wkoło nas, pociąg znowu nie zjawił się na czas. Czy słońce świeci, czy deszczyk leje, zawodzą w kraju tym, żelazne nas koleje. Oddajmy głos „Głosowi”: należy stwierdzić z ubolewaniem, że władze kolejowe pogorszyły  znacznie komunikację z Zemborzycami, Krężnicą i Niedrzwicą, kasując niedzielny pociąg wycieczkowy, który w ubiegłym sezonie odchodził o 10 z Lublina. Pozostał tylko pociąg o 7.45, co jest stanowczo za wcześnie.

O Borze (to taki las!),
Burzy znów
Nadszedł czas!

P.S. …deszcze były krótkie – a potem wracała ładna pogoda.

Głos Lubelski z 18.VI.1936 r. (Nr 164)

Ilustracje ze zbiorów Lubelskiej Biblioteki Wirtualnej
i-hate-facebook1Polub Gabinet na Facebooku!
Copyright© Gabinet Osobliwości

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.