LUBLIN IDZIE
DO WALKI O LEN POLSKI
Wilno pierwsze podjęło pracę nad akcją lniarską. Garść ludzi zrozumiała jej znaczenie, i przekonana, że jest to sprawa, której warto się poświęcić – oddała się jej bez reszty.
– I oto w ciągu paru lat zaledwie, akcja lniarska rozrasta się, zatacza coraz szersze kręgi, staje się zagadnieniem państwowem – z Wilnem na czele, jako ośrodkiem.
W każdem działaniu, w każdej sprawie, trzeba zastępów licznych złożonych z ludzi świadomie do celu dążących. Akcję lniarską podjęły nieliczne jednostki, ale do nich przyłączyły się i nowe, tak, że dzisiaj jest już wielu zapalonych „lniarzy”, którzy poprzez len na świat patrzą i chcieliby do ostatniego strzępka bawełnę, sizal czy jukę wyrzucić z granic naszego państwa. – Mają słuszność! Bez zapału, bez wiary, nie dokonaliby tego, co już zostało zrobione. Wojsko nasze przestało używać bawełny, nie nosi innej bielizny, ani mundurów letnich jak lniane. Worek lniany stacza wojnę z jutowym, w monopolu solnym, wdziera się do fabryk nawozów sztucznych, do cukrowni, do sklepów. Barwna tkanina lniana zdobi sale reprewentacyjne. Polskie niewiasty chodzą w sukniach płóciennych. Len jest modny!
Ale czy to już wszystko. – Czyż mamy tylko podziwiać ich pracę? Myślę, że kto nie z nimi – ten przeciwko nim.
– Czyż nasz Lublin nie stać na to, by przyłączyć się do gromady „lniarzy”, by zwiększyć ich zastępy, podjąć hasła przez nich rzucone, wraz z nimi zabrać się do pracy.
Roboty wiele, a zaledwie parę najpierwszych kroków zrobiono na naszym terenie. Izba Rolnicza otoczyła opieką uprawę lnu. Lubelsko-Podlaskie Towarzystwo Lniarskie (oddział wileńskiego) czuwa nad polepszeniem jego przerobu, spółdzielnia „Lubelski Przemysł Ludowy” rozpoczęła sprzedaż płótna samodziałowego, ale zarówno nasze miasto wojewódzkie, jak również i powiatowe prawie wcale tkaniny lnianej nie używają, chodzą w bawełnie, śpią na bawełnie, zapomniawszy, że płótno lniane jest od niej ładniejsze, mocniejsze, lepiej się piorące, no i…nasze.
Więc musimy miasta zdobyć! – Trzeba przedewszystkiem szerokiej publiczności miejskiej pokazać, jak wyglądają wyroby lniane, nauczyć co z nich można, do czego zastosować?
Zadanie to spełnić najlepiej przez Wystawę – Targ. Inicjatywa podjęta. Grono ludzi, przystąpiło do pracy, werbuje i prosi ochotników, którzyby przyłożyli ręki do zorganizowania i urządzenia w okresie wiosennym Wystawy w Lublinie.
Na czele Komitetu Organizacyjnego stanęli pp. F. Lechnicki, prezez Lubelskiej Izby Rolniczej, vice-wojewodzina Wł. Długocka, oraz dyr. J. Lupieński, oraz dyr. R. J. Łopaciński wraz ze sztabem kilkudziesięciu osób ochotników, którzy już zgłosili swój akces do pracy.
Głos Lubelski z 18 II 1935 r. (Nr 48)