Ta pocztówka już u nas gościła - nie jest to wprawdzie rok 1958, ale są konie. Szczerze mówiąc, nie wiem - ale w ostatnich tygodniach poczułem nieprzepartą ochotę, by publicznie zadać pytanie tej treści. Nie oczekuję jednak odpowiedzi, a nie będąc ciałem na Lubelszczyźnie, oczekiwać wszakże nie muszę. Lecz za duszę odpowiedzieć się nie pokuszę … Czytaj dalej Kto się boi bocianów?
Tag: Lubartowska
Soli marność…
"Jam nie z soli i nie z roli, jeno z tego co mnie boli". Ech, Czarniecki, żeś przysolił... bo żeś z siebie myśl wyzwolił, co - przyznajmy wszyscy szczerze - może dobrze na papierze pisać da się - w dobrej wierze... A nas wszystkich dzisiaj boli właśnie nadmiar owej soli! A na koniec przyszła … Czytaj dalej Soli marność…
(Przed)Świątecznie o Lublinie i książkach
Okres przedświąteczny, to tradycyjny czas nacechowany czasu brakiem właśnie. Tak jest teraz (O Borze! - to taki las...), tak było i przed osiemdziesięciu laty w Lublinie. Po prostu nie ma czasu na nic, tylko czasem jest chwila czasu, by pomyśleć, że znów nie ma czasu. Nie ma czasu na pisanie, nie ma czasu na czytanie, … Czytaj dalej (Przed)Świątecznie o Lublinie i książkach
Z „Kuriera” wycięte… [2] Żeglarze z rozpaczy na jawie
Ulica Lubartowska w roku 1960. Zapraszamy na kolejną wycieczkę po socjalistycznym Lublinie z roku 1957. Dziś udamy się na zakupy, co - jak zobaczycie - nie było w tamtych czasach rzeczą łatwą. Po pierwsze ulicom naszego miasta po zmroku zdarzało się tonąć w ciemnościach, czego mogliśmy doświadczyć na ulicy Nowotki (obecnie Radziszewskiego). "Kurier" sugerował, że … Czytaj dalej Z „Kuriera” wycięte… [2] Żeglarze z rozpaczy na jawie
Bajka o tym, jak Lublin chciał stać się naprawdę
"Most żelbetowy" na Bystrzycy. Zdjęcie z wielkiej powodzi w roku 1947. Gdybym był złośliwy (a nie jestem!, nie? jestem!, nie! jestem?, nie jestem?) zacząłbym ten tekst od wykrzyknięcia O Borze! (to taki las...), bo poruszany temat jest z gatunku tych drażliwie drażniących. Temat ten to Lublin. Dlaczego? Dlatego, że jak Coś człowiek kocha i mu na … Czytaj dalej Bajka o tym, jak Lublin chciał stać się naprawdę
PanDa?
Sto lat temu w Lublinie był dzień trzydziestego października. Czy równo sto? To zależy od tego, jakiego dnia to czytacie. Wszak ten tekst też nie powstał trzydziestego października, a nawet tego dnia nie został opublikowany. A co dziś w programie? Jest wszystkiego więc po trochu: ciut kapusty, nieco grochu... w każdym kątku po dzieciątku. Koniec rymów. W dniu dzisiejszym, sto lat … Czytaj dalej PanDa?
Skradziono bieliznę…
...Wiktorowi Jankowskiemu (Narutowicza 34). Ponieważ za bieliznę Wiktor zapłacił 100 zł., był więc piątek 13 marca 1936 r. dla niego dniem pechowym. Pecha nie mieli natomiast Zygmunt Miechowski i Zdzisław Guz (Sieroca 1), bo nie chodzili głodni. A że głód zażegnali ciastem skradzionym Jakubowi Tulerowi (Lubartowska 28)... By nie skupiać się znowu wyłącznie na kradzieżach, … Czytaj dalej Skradziono bieliznę…
Pan Pezydent poluje, bieliźniarze grasują, a Lublin śni o wielkości
Głos Lubelski z 11.XI.1925 r. (Nr 310) Ilustracje ze zbiorów Lubelskiej Biblioteki Wirtualnej Polub Gabinet na Facebooku! Copyright© Gabinet Osobliwości
Kołnierzyk z baranka, skradli tego ranka…
Głos Lubelski z 9.XI.1915 r. (Nr 311) Ilustracje ze zbiorów Lubelskiej Biblioteki Wirtualnej Polub Gabinet na Facebooku! Copyright© Gabinet Osobliwości
Umyj ręce przed włamaniem!
Express Lubelski i Wołyński z 26.X.1935 r. (Nr 297) Ilustracje ze zbiorów Lubelskiej Biblioteki Wirtualnej Polub Gabinet na Facebooku! Copyright© Gabinet Osobliwości