Jeżeli najdotkliwszą obrazą dla mazurskiego chłopka jest wyzywanie od farmazonów, omentrów i sufraganów, jeśli kroniki sądów gminnych mieszczą niejedną sprawę z tytułu sromotnego przezwiska „ordynat” lub „salceson”, jeśli mieszczanin z drobnej osady obraża się za przydomek „łyka” lub „wąwerka”, to niedługo w Lublinie poczną życzyć sobie „bodajbyś kronikarzem został”. Pyszna rzecz być kronikarzem lubelskiej gazety! Uciecha jak nagiemu w pokrzywach!
Gustaw Doliński, Głos z kąta, „Gazeta Lubelska” z 30 marca 1886 r.