Widzieliśmy w jednym z kościołów tutejszych damę polską modlącą się po francuzku na książce francuzkiej. I zadaliśmy sobie pytanie: czy nawet w niebie po polsku wysłuchanym być nie można? To byłoby smutne, bo w takim razie znaczna część modlitw naszych, w braku tłumaczów, pozostałaby bez skutku. Jeżeli dama wspomniona umie tylko myśleć po francuzku, to po co siedzieć jej w kraju? Tu jej większość nie zrozumie, ani ona większości.
Kronika tygodniowa, Tygodnik Ilustrowany 1862 nr 141, s. 243.