Maska czerwonego moru…

…albo śmierci szkarłatnej – jak chce Bolesław Leśmian. Czyli życzenia według Browaru lubo Kinem w Browarze zwanego. Patrzajcie zatem:

20121222_135551
Cóż to czerwieni blask rzuca krwawy?

Śmiało – bez trwogi! Podejdźcie bliżej!

20121222_135642
Toż to choinka… zielona! Te różowe to bombki, bombki koloru – poza szkarłatem – łaknące, jak dźdźu kania…

Śmierć Szkarłatna od dawna pustoszyła ową krainę. Nigdy dżuma nie bywała tak nieodparta, tak straszliwa. Jej oznaką widomą była — krew — czerwień i szkarada krwi. Towarzyszyły jej bóle ostre, nagły zawrót głowy, a potem — obfity przez wszystkie pory wyciek potów i rozłąka z życiem.

Purpurowa plamistość ciała, a szczególniej twarzy — usuwała ofiarę poza koło żyjących, pozbawiając jej wszelkiej pomocy i wszelkiego współczucia. Napad, rozwój i skutek choroby były sprawą półgodzinnych zabiegów.

Edgar Alan Poe, Maska szkarłatnej śmierci w tłumaczeniu Bolesława Leśmiana.

A więc dziękujemy ci Kino, za życzenia świąteczne! I w imieniu Lublina również: wszak to sztuka nie lada, piksele czarne w literę L wypalić. Bo Lublin to miasto inspiracji…

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.