Dziś znęcamy się nad Niemcami…

… lecz nie bez powodu: 21 lipca 1943 roku Niemcy przeprowadzili pacyfikację podkrakowskiej wsi Radwanice. Rozstrzelano 30 osób. A że natura nie znosi próżni i każda akcja rodzi reakcję nawet Niemcy nie mogli pozostać bezkarni. Dowodzą tego dwa inne wydarzenia, których rocznica przypada dziś czyli 21 lipca.

Tego dnia, w roku 1944, 38 osobowy oddział Armii Krajowej, pod dowództwem Franciszka Kochana, pseud. „Obłoński”, rozbiła niemiecki garnizon w Iwoniczu Zdroju. Zwycięstwo to cieszy, bo „nasze, polskie to było zwycięstwo” nie zaś czerwonoarmijne, jak większość zwycięstw na ziemiach polskich w latach 1944 i 1945.

Ze zwycięstwem tym wiąże się mało znany i tragiczny epizod polskiej historii – po udanej akcji AK proklamowano powstanie Rzeczpospolitej Iwanickiej, na czele której stanął dr. Józef Aleksiewicz. 20 września Iwonicz Zdrój został „wyzwolony” przez Sowietów – do akcji wkroczyło NKWD i UB. Aresztowano Aleksiewicza, rodzinę Załuskich (właściciele Iwonicza) i kilka innych osób. Wśród nich byli m.in. Zbigniew Bartosz i dowódca miejscowej placówki AK Irys Jerzy Nowak, pseud. „Pik”. Bartosz trafił do sowieckiego łagru, gdzie zmarł na tyfus. Jerzy Nowak nie trafił wprawdzie do łagru,ale również zmarł – nie na tyfus, a na artykuł. Osiemdziesiąty szósty, ustęp pierwszy i drugi – 16 kwietnia 1947 we wrocławskim więzieniu.

Ironia losu polega na tym, że zanim stracono „Pika” skazano go również, na utratę praw publicznych, honorowych i obywatelskich oraz przepadek mienia. To cena za pragnienie wolności i niepodległości. W Polsce Ludowej była to zbrodnia stawiana na równi z prawdziwymi zbrodniami wojennymi:

„Arthura Greisera należy uznać winnym wszystkich zbrodni i zarzucanych mu przestępstw, z tym ograniczeniem, że zabójstw, uszkodzeń cielesnych i znęcań się Arthur Greiser osobiście nie dokonywał. Za powyższe przestępstwa skazać Arthura Greisera na karę śmierci, nadto orzec utratę praw publicznych i obywatelskich praw honorowych na zawsze oraz konfiskatę całego jego mienia; od momentu ponoszenia kosztów sądowych i uiszczenia opłaty sądowej zwolnić go.”

Nie bez kozery przywołujemy tutaj osobę hitlerowskiego namiestnika Kraju Warty, bowiem 21 lipca 1946 Artura Greisera powieszono na stokach poznańskiej Cytadeli – jak do tej pory była to ostatnia publiczna egzekucja w Polsce. Czy postąpiono słusznie?

Graiser, w latach 1939-1945, nie próżnował – akt oskarżenia wymieniał m. in.:

  • indywidualne i zbiorowe zabójstwa osób spośród ludności cywilnej i jeńców wojennych;
  • czyny polegające na znęcaniu się, prześladowaniu i zadawaniu uszkodzeń cielesnych oraz powodujących rozstrój zdrowia takich osób,
  • systematyczne niszczenie polskiej kultury, grabież polskich wartości kulturalnych oraz germanizowanie kraju i ludności polskiej i bezprawny zabór własności publicznej,
  • systematyczne, bezprawne pozbawienie ludności polskiej jej własności prywatnej,
  • lżenie i wyszydzanie Narodu Polskiego, poprzez głoszenie jego niższości kulturalnej i małej wartości społecznej,
  • przymusowe wysiedlanie całymi osiedlami, ulicami, rodzinami lub indywidualnie na obszar Generalnego Gubernatorstw lub do obozów pracy przymusowej w Rzeszy,
  • prześladowanie i zgładzenie obywateli polskich narodowości żydowskiej lub pochodzenia żydowskiego poprzez wymordowanie w miejscu zamieszkania, gromadzenie w zamkniętych dzielnicach żydowskich, skąd wywożono ich w celu eksterminacji w komorach gazowych pobliskiego obozu straceń Kulmhof w Chełmnie nad Nerem, lżenie ludności żydowskiej czynnie i słownie poprzez zadawanie cierpień fizycznych, uszkodzeń cielesnych i poniżanie godności ludzkiej,
  • wywożenie dzieci polskich wbrew woli rodziców i opiekunów, przymusowe umieszczanie ich w niemieckich rodzinach zastępczych i publicznych zakładach opiekuńczych w Rzeszy, z zerwaniem wszelkiej łączności z rodzinami i polskością oraz nadanie im imion i nazwisk niemieckich.

Artur Greiser w Poznaniu. Bardzo mi przykro, ale nie znalazłem zdjęcia Artura Greisera na szubienicy w Poznaniu.

Dodałbym coś na temat publicznych egzekucji, ale w temacie obiecałem znęcanie się dzisiaj tylko nad Niemcami – o sowietach, enkawudzistach, ubekach, komunistycznych aparatczykach (i upowcach) – jeszcze nie raz zapewne napiszemy

Źródło: pl.wikipedia.org

4 myśli na temat “Dziś znęcamy się nad Niemcami…

  1. Egzekucje napawają mnie obrzydzeniem. Publicznych nie potrafię (a może raczej nie chcę) sobie wyobrażać. Wymierzający „sprawiedliwość” staje się oprawcą, zniża się do poziomu złoczyńcy, traci całą moralną przewagę. Niezależnie od tego jak wiele zła wyrządził skazany. Nie współczuję nazistom, ale nie godzę się na karę śmierci.

    1. Ja również nigdy nie byłem zwolennikiem jakichkolwiek egzekucji, kary śmierci czy zabijania kogokolwiek (a jak miałem kilka lat, to nawet mrówek nie pozwalałem siostrze rozdeptywać :)). Nie jestem też za przywróceniem publicznych egzekucji – raczej chodzi mi o elementarną sprawiedliwość wobec wszystkich zbrodniarzy: hitlerowskich, komunistycznych… itd… Poza tym trzeba zwrócić uwagę, że takie drastyczne i drakońskie egzekwowanie prawa jest cechą charakterystyczną dla czasów chaosu, niestabilności – nie wiem czy wiesz, że po odzyskaniu niepodległości działały w Polsce sądy doraźne: śmiercią karano między innymi spekulantów, sabotażystów, prowadzących działalność antypaństwową i pospolitych przestępców. Wyrok wykonywano w ciągu 24 godzin i nie było od niego apelacji… Ale mnie najbardziej boli moda na zapominanie o ofierze, którą ponieśli nasi przodkowie, nieważne czy na Wschodzie czy Zachodzie, którzy oddali swe życie po to bym ja mógł pisać blog, Ty go komentować, a inni obrażać się wzajemnie na forach dyskusyjnych… Jeśli już mowa o zbrodniach przeciwko narodowi to tylko o takich jak katastrofa w Smoleńsku. A jeśli mówi się o przeszłości, to z „bogoojczyźnianych” wypowiedzi można odnieść wrażenie, że Polacy padali ofiarą tylko i wyłącznie Sowietów, tylko i wyłącznie w latach 1939 – 1945. W minionym okresie w ten sam sposób stawiano tylko na Niemców… Ale bardziej powszechną postawą jest nie pamiętać w ogóle, bo wtedy można – zapominając o przeszłości – postawić market w miejscu kaźni. W Lublinie, na przykład, firma z Izraela postawiła galerie handlową w miejscu niemieckiego obozu przejściowego dla Żydów. Oczywiście Polska to jeden wielki cmentarz, trudno w związku z tym powstrzymywać się od budowania czegokolwiek – i nie o to mi chodzi. Firma z Izraela miała więc tylko fakt istnienia obozu upamiętnić. Nie mogli tego zrobić przez kilka lat, a gdy się w końcu to udało… zrobiono to w taki sposób, że większość ludzi w ogóle nie ma szansy znaleźć tej tablicy pamiątkowej, bo jest gdzieś w garażu podziemnym. Wygodniej jest nie pamiętać – pamięć przeszkadza w konsumpcji, a „ludźmi z pamięcią” nie da się manipulować, konsumentami – jak najbardziej.

      1. Dziękuję za obszerne wyjaśnienie.Nie umiałam od razu Ci odpowiedzieć, bo chciałam pozbierać i poukładać myśli. Ale za to polubiłam Twojego bloga. Podajesz dużo informacji. Z komentarzem nie zawsze się zgadzam, ale prowokuje do myślenia.
        Masz rację, Pamięć jest ważna, wszak „Historia magistra vitae est”. Jednak myśląc o tych wszystkich niewyobrażalnie strasznych wydarzeniach, o których bardzo obrazowo piszesz (do tej pory mam przed oczami sufit z którego kapie krew) uświadamiam sobie, jak okrutną istotą jest człowiek, do czego jest zdolny i że nie możemy dopuścić by nazizm, faszyzm, komunizm i wszelkie inne „nizmy”, kiedykolwiek wróciły i zyskały na znaczeniu. (A’popos 22 lipca to też rocznica masakry na wyspie Utoyah.)
        Nie myślę w kategoriach ofiary, jaką ponieśli nasi przodkowie. W czasie Drugiej Wojny Światowej ofiarą Niemców czy sowietów padali nie tylko Polacy, ale także Niemcy i Rosjanie. Nie lubię uogólniania: Polacy = dobrzy, Niemcy = źli, Rosjanie = źli, bo sam wiesz że Polacy również dopuszczali się zbrodni.
        Ale zgadzam się trzeba pamiętać i pamięć pielęgnować. I trzeba mówić, kto za zbrodnie był odpowiedzialny, bo w przeciwnym razie wychodzą „polskie obozy zagłady”.

        PS. Konsumentem staram się być świadomym 🙂
        PS.2. Cieszę się, że nie napisałeś o zamachu smoleńskim…

  2. Dzięki za ciepłe słowa. Uogólnień o których piszesz staram się również unikać: dla mnie ofiara to ofiara, a kat to kat – narodowość nie ma znaczenia. Jednak żyjąc tu i teraz w większości przypadków to Polacy byli ofiarami więc o nich piszę… Tym niemniej niechlubne epizody z naszej historii nie zostaną przeze mnie zamiecione pod dywan, chociaż i tutaj staram się dociec przyczyn takiego stanu rzeczy… To jak z cerkwiami na Chełmszczyźnie: nie wiem czy zburzyłbym chociaż jedną – patrząc na to z dzisiejszego punktu widzenia. Ale trudno mi w 100% potępić ludzi sprzed 70 lat – bo po prostu nie wiem jak ja bym się zachował w dokładnie takiej samej sytuacji. To tak jak z bohaterstwem na polu walki: odważni w słowach potrafią w jednej chwili zostać sparaliżowani strachem, a ludzie wyglądający na tchórzliwych, okazuje się, że nagle potrafią wykazać się niebywałą odwagą i męstwem. Ale nikt nie wie, jak zachowa się w takiej sytuacji, dopóki się w niej nie znajdzie…
    P.S. Cieszę się, że można jeszcze w dzisiejszych czasach po prostu dyskutować, nie obrażając się wzajemnie i bez użycia epitetów :). Bo patrząc na fora dyskusyjne… nie rozwijając tematu, powiem tylko tyle że dekadę temu zupełnie inaczej wyglądały dyskusje w Sieci.
    P.S. 2 Moje komentarze mają również na celu „podkręcanie ostrości” właśnie po to, przekonać Czytelnika do refleksji i zaprosić do dzielenia się własnymi przemyśleniami. Chyba się sprawdzają… 🙂

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.