Mały powrót w wielkim stylu: o pewnym mieście, wapnie i motylu…

Lublin 5 grudnia 1802 r. Dla przyjeżdżających od wschodnich wzgórz hrubieszowskich, Lublin, zakreślający na widokręgu długi linią wieżycami swych kościołów, potężnemi murami swych gmachów, miły i imponujący przedstawia widok. Czujemy przed sobą gród szczycący się nie tylko wiekowym dorobkiem, lecz i obecną zamożnością. Ta uwaga stwierdza się skoro bliżej przypatrzymy się Lublinowi, który wystrojony i … Czytaj dalej Mały powrót w wielkim stylu: o pewnym mieście, wapnie i motylu…

Cebularza czas zacząć!

Ale nie chodzi - chyba - o te cebulowe gnioty dostępne powszechnie w handlu lubelskim, które z PRAWDZIWYM domowym cebularzem mają niewiele wspólnego? Domowe cebularze, które znam, zawstydzają nie tylko pseudobularze z piekarni, nie można też porównywać do nich tych śmierdzących serów z gór. Hej!