Paszczak usiłował kołysać słupem w tył i naprzód.
– Spadam! – krzyknął przerażony.
– Szybciej! Szybciej! – zachęcał go Włóczykij.
– Małymi szarpnięciami!(…)
Zapach spalenizny był teraz bardzo mocny. Ryjek obudził się i zaczął płakać. W tej samej chwili w namiocie rozległ się dziki wrzask.
Jeden z Hatifnatów nastąpił Paszczakowi na nos. W jednej chwili wszyscy obudzili się i zerwali na równe nogi. Wybuchło zamieszanie, którego nikt nie byłby zdolny opisać. TrwoŜne pytania mieszały się z żałosnym jękiem, gdy ktoś nastąpiwszy na któregoś z Hatifnatów oparzył się lub doznał wstrząsu elektrycznego. Paszczak miotał się to tu, to tam, krzycząc z przerażenia. W pewnej chwili zaplątał się w żagiel i cały namiot zawalił się z trzaskiem. Było to po prostu straszne.
Tove Jansson W dolinie muminków