Zwycięstwo i porażka.

Odnieśliśmy ostatnio zwycięstwo – przegranym jest styl dziennikarstwa prezentowany ostatnimi czasy m. in. przez „GwL”. Oczywiście nie przeceniam znaczenia Gabinetu i pisząc „my” mam na myśli generalnie nas wszystkich czyli Czytelników. Zwycięstwem jest zaś to, że w „GwL’ przestały ukazywać się relacje na żywo z tego co dzieje się w Lublinie. Od początku istnienia ich zasadność trudno było logicznie wyjaśnić. Raz, że w Lublinie nic się nie dzieje (i Marek nie pozdrawia), a przynajmniej nie aż tyle, żeby relacjonować to na żywo. W Warszawie może się i sprawdza taka relacja, ale przecież Warszawa to Warszawa, a Lublin to… tylko Lublin. A po drugie poziom warsztatowy tych relacji i ilość błędów językowych wprawiał nas w zażenowanie. „No dobrze,” – powiecie – „ale relacjonowanie na żywo sprawia, że piszący jest narażony na literówki bo w pośpiechu…”. Stop! Nie kończcie! W jakim pośpiechu? Toż to Lublin – o jakim pośpiechu mówicie? I żeby to były tylko literówki… Jak ktoś nie umie konstruować zdań gramatycznych i logicznych, to literówki są jego najmniejszym problemem.

Na szczęście zostały fotorelacje. Na szczęście? O mój borze! Fotorelacja to taki sprytny zabieg, który polega na tym, że artykuł który mógłby być opublikowany w całości jest cięty w kawałki i żeby go przeczytać trzeba ileś tam razy kliknąć dalej. Dzięki temu, zamiast jednego kliknięcia artykuł ma kliknięć 17 i reklamodawcy są zadowoleni. A że czyta się go mniej wygodnie?

Nie wiem dlaczego tak się dzieje, ale takie fotorelacje również ujawniają pewne braki w dziennikarskim warsztacie, luki w wiedzy (i wykształceniu?) i dobitnie pokazują, że jednak nie każdy może pisać o wszystkim. Weźmy np. dzisiejsze znalezisko (z) „GwL”:

Na zdjęciu są panowie. Nie są eleganckimi paniami w kapeluszach. Jest i kapelusz, ale należy do panów. Albo stanowi element wystroju ławki. Chyba że… no tak, że też nie wpadłem na to wcześniej! Ławka jest rodzaju żeńskiego, jest elegancka (spójrzcie na te równo przycięte deseczki) i NOSI kapelusz. A więc wszystko się zgadza.

Nie wiem skąd w głowie Pani Redaktor powstała myśl, że tylko kapeluszowe panie lubiły przechadzać się po Ogrodzie Saskim. A panie niższych stanów? A jak wiatr zdmuchnął kapelusz? Przecież nie było zakazu. Tylko dzieci bez opieki dorosłych nie mogły przebywać w Ogrodzie.

A panowie na zdjęciu wyglądają jak „żywcem wyjęci z dziewiętnastowiecznej powieści”? A co też za powieść Pani czytała, że do takich wniosków Pani doszła? Bo jeżeli chodzi o stroje, to bez wątpienia pochodzą z dwudziestolecia międzywojennego. Od XIX wieku musiało upłynąć co najmniej 20 lat. 20 lat w historii mody to przepaść. Czyli to nie ubiór stanowi o dziewiętnastowiecznej metryce tych panów. Skoro nie ubiór… to musi być ławka, wokół której się zgromadzili. Czyli Pani zdaniem ‚motyw gromadzenia się mężczyzn wokół ławki w parku” występuje jedynie w dziewiętnastowiecznej powieści? No to gratuluję. I proponuję odwiedzić jakiś cywilizowany park w cywilizowanym mieście. Albo przeczytać coś więcej niż dziewiętnastowieczną powieść (pardon: na początek proszę ją w ogóle przeczytać).

Po pierwsze zwraca uwagę „niekompatybilność” tytułu i treści tego opisu. Bo chyba nie chodzi o to, że dorobek to te kwiatki i zabawki trzymane przez dziewczynki ze zdjęcia. A więc o co chodzi? Tytuł brzmi (na pozór) mądrze. I tyle. Bo ocalaniu dorobku nic tu nie napisano.

To nie los sprawił, że Niemcy w czasie II wojny światowej… To sprawili Niemcy. Sprawili i II wojnę światową i getto. I gdyby się wiedziało, że los  Niemcy uważali Lublin za stare niemieckie miasto (w roku 1942 obchodzili 600 lecie jego założenia), to by się może napisało, że Stare Miasto ich zdaniem było zawsze niemieckie i nie było tam miejsca dla Żydów. Żydów więc wysiedlano ze Starego Miasta w ramach odzyskiwania mienia niemieckiego. Wysiedlano ich do dzielnicy, o której losie już zadecydowano: po eksterminacji Żydów miała być wyburzona. Tak samo jak Polaków wysiedlano z Chopina czy Skłodowskiej, bo byli niegodni tam zamieszkiwać. Ale to nie los sprawił, że Niemcy. To Niemcy sprawili, że los…

Odnoszę wrażenie, że Pani redaktor „dała się ponieść”. Pomijam fakt, że 5 kwiecień 1941 roku to ostateczna data opuszczenia getta przez jego mieszkańców. Wydaje się, że człowiek który wie o tym, że jego los jest przesądzony nie zostawia wszystkiego na ostatnią chwilę. Że wcześniej stara zabezpieczyć się cenne rzeczy. Wcale też nie jest powiedziane, że ostatnia chwila wypadała właśnie 5 kwietnia. Niemcy nie czekali z reguły z kalendarzem w ręku – ludzie ci mogli opuszczać swe mieszkania zarówno sami jak i pod lufami niemieckich karabinów. Mogło więc odbywać się to w sposób spokojny lub bardziej gwałtowny. Za dużo jest tu znaków zapytania, za dużo niejasności aby podejmować się rozstrzygnięcia, w jaki sposób ukryto negatywy. Ani którego dnia i o której godzinie. Moim zdaniem stwierdzenie, że nie było w tej kamienicy zakładu fotograficznego jest w zupełności wystarczające. Pytania, które w takiej ilości stawia Pani Redaktor, dodają być może tekstowi dramatyzmu, ale nic poza tym. Ale może się mylę? A może to tylko moi znajomi uważają że się mylę? Być może gdy pisałem ten wers na dworze świeciło słońce? Ale czy spadające krople nie zwiastowały deszczu? Może to nie krople? Podobno ptaki mogą cierpieć na niestrawność, mogą? Czy cierpią? Ale kto cierpi? I dlaczego? Czy ktoś zna odpowiedzi na pytania? Na jakie pytania? Na wszystkie?

– O ludzie, czekający w cieniu komputera Głęboka Myśl! Czcigodni Potomkowie Vroomfondela i Majikthise’a, największych i najbardziej interesujących mędrców, jakich kiedykolwiek znał wszechświat… czas oczekiwania dobiegł końca! Siedem i pół miliona lat czekała nasza rasa na ten wielki dzień, miejmy nadzieję, dzień oświecenia! Dzień Odpowiedzi! Już nigdy więcej! Nigdy więcej nie obudzimy się rano, zastanawiając się: Kim jestem? Jaki jest mój cel w życiu? Czy naprawdę, kosmicznie biorąc, będzie miało to jakiekolwiek znaczenie, jeżeli nie wstanę dziś i nie pójdę do pracy? Ponieważ dzisiaj poznamy raz na zawsze jasną i prostą odpowiedź na wszystkie te małe, dokuczliwe problemy życia, wszechświata i wszystkiego innego! (…)
– W porządku – rzekł komputer i znowu zamilkł – Naprawdę nie spodoba się wam. – powtórnie zauważył Głęboka Myśl.
– Powiedz nam!
– W porządku – ustąpił komputer. – Odpowiedź na wielkie pytanie…
– Tak…!
– O Życie, wszechświat i wszystko inne… – powiedział Głęboka Myśl.
– Tak…!
– Brzmi… – zaczął Głęboka Myśl i urwał.
– Tak…!
– Brzmi…
– Tak…!!!?
– Czterdzieści dwa.

Douglas Adams Autostopem przez galaktykę.

Tu tylko tytuł. Tylko… Znowu chodzi o to, że nie ma związku z treścią. Jako człowiek inteligentny (?) wiem, że chodzi o to iż Żydów zabijano „na raty” a nie jednorazowo. Wie też o tym Pani Redaktor – tak sądzę przynajmniej. A inni czytelnicy? Nie uważam, że czytelnicy są nierozgarnięci, uważam że należy im się wyjaśnienie związku tytułu z treścią. Bo tak odnoszę wrażenie, że zostały skopiowane z jakiegoś mądrego tytułu lub ksiązki, bo „mocno brzmią”.

Bardzo proszę: oto typowa nadinterpretacja. W dodatku niezręcznie w zdania ubrana. „Z punktu widzenia naszej wiedzy”? Niby poprawnie napisane, ale z tym zdaniem jest coś nie tak. No i zakłada istnienie naszej wiedzy. Trudno wypowiadać mi się na temat wiedzy Pani Redaktor, ale wiem jedno: wiedza moja i Pani Redaktor to raczej dwa odrębne zbiory nie posiadające wspólnych elementów. Moja wiedza podpowiada mi co innego…

No i ten nieszczęsny drut… A jakby na zdjęciu był owczarek niemiecki? To podpis pod zdjęciem obwieszczałby: „symbolicznego posłańca śmierci i przepowiednię nieuchronnej zgłady”? Wiem, że to kolejny zabieg mający na celu podnieść dramatyzm opisu. Bo to przecież portret zbiorowy: stoją ludzie i… nic się nie dzieje.

Od każdej gazety (również  „Gazety”) która chce uchodzić za medium dostarczające rzeczowej i rzetelnej informacji – może nawet z nutka profesjonalizmu? – oczekuję właśnie takiej informacji. Nie dziwnych dygresji, aluzji i nietrafionych metafor. Nie interesują mnie również wyobrażenia autorów na temat historii, interesuje mnie historia jaką była naprawdę. Jeśli będę potrzebował wizji to zwrócę się do zupełnie innego medium…

Źródło: lublin.gazeta.pl

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.