Rano budzę się zesztywniały. Śpiwór i Jaspera pokrywa szron. Moją wełnianą czapkę też. Może nienajlepszy pomysł żeby spać pod gołym niebem. To nic, za chwilę rozpalimy ognisko. Na pewno ci zimno, piesku. Chodź. Ciągnę za jego kapę w postaci z kreskówek żeby go przykryć. Jest ciężki, nieruchomy. Coraz sztywniejszy, rano mu trudniej. No chodź, mały, … Czytaj dalej Na pewno ci zimno, piesku.
