Barbara Zdunk (1769-1811) była zapewne kobietą szczęśliwą, ale szczęśliwą tylko dopóki miała przy swym boku ukochanego mężczyznę. Kogoś, na kogo mogła liczyć i w kim mogła znaleźć oparcie – wtedy człowiekowi nawet bieda, jaką przyszło mu cierpieć zda się mniej straszną… Ale któregoś dnia świat Barbary Zdunk załamał się po raz pierwszy – jej ukochany zniknął. Najwyraźniej nie był tym, za kogo go Barbara uważała. Cóż z tego – mówią że miłość jest ślepa: postanowiła Barbara odzyskać swego mężczyznę. Wiedziała tylko tyle, że wędrował do Reszla (teraz przez chwilę piszę jako pewien lubelski Widzący Kryminały, skrywający się pod imieniem na M i nazwiskiem na W), (niem. Rößel, prus. Rēslis) – miasta obecnie w województwie warmińsko-mazurskim, w powiecie kętrzyńskim, siedziby gminy miejsko-wiejskiej Reszel, położonego na Pojezierzu Mrągowskim, nad rzeką Sajną, dopływem Gubra wpadającym do Łyny. Nawet przez chwilę nie przyszło jej do głowy, że miasto założyli Rycerze Zakonu Najświętszej Maryi Panny, popularnie zwani Krzyżakami, w roku 1241. W tym samym roku, w którym straszliwy najazd tatarski spustoszył ziemie polskie, a Henryk Pobożny pod Legnicą stracił dla Tatarów głowę. Zupełnie jak ona, dla swego ukochanego parobka… (tu przestaję być MW – jeśli się tutaj NIM pojawię to będą inicjały MW).

Wikimedia Commons – repozytorium wolnych zasobów.
W końcu odnalazła Barbara swego ukochanego – skrył się w jednym z reszelskich zaułków (MW), a było się gdzie kryć… w końcu był Reszel swego czasu, w roku 1372, trzecim największym miastem na Warmii. Otoczonym murami obronnymi z basztami i trzema bramami: Wysoką, Królewiecką i Rybacką. To przez te mury tak trudno było Polakom wydrzeć miasto z rąk krzyżackich – dopiero w roku 1462 przeszedł we władanie biskupów warmińskich. Biskupi warmińscy to nie byle jacy biskupi – w końcu ten słynny poeta, Ignacy Krasicki, też był biskupem warmińskim… A jego brat, Marcin, był tutejszym proboszczem. (MW)
…powiedział, że już jej nie kocha… że cały czas udawał lubość i że od początku chodziło jeno o gorącą strawę… że po co tu przyszła, bo mu jest obcą i wcale niepotrzebną… nie mogła uwierzyć, słowa, sens ich, dotarły do niej dopiero po dłuższej chwili. – Oby płomienie piekielne cię pochłonęły, obyś spłonął cały i wszystek twój dorobek jako ta nora w której się niczym szczur nędzny skryłeś – słowa gniewu płynęły same, nie mogła, po prostu nie mogła się powstrzymać. Wokół zdążył zgromadzić się tłum ciekawskich gapiów…
– Obyś sczezł, ty… – zdołała z siebie wydusić Barbara, po czym odwróciła się i z trudem tłumiąc gniew, ruszyła przed siebie… gdziekolwiek nogi poniosą.
– Nieszczęśliwie miłująca – szemrali gapie. – Albo i obłąkana – głośniej dodawali inni…
W nocy, z 16 na 17 września 1807 roku, w Reszlu wybuchł pożar, który niemal doszczętnie strawił całe miasto. ofiarą płomieni padł zamek…
(MW): zbudowany w latach 1350-1401, na planie kwadratu, z dziedzińcem wewnętrznym i krużgankami, częścią mieszkalną znajdującą się w skrzydłach południowym i wschodnim i pozostałymi bokami zamkniętymi murem kurtynowym. W narożniku północno-zachodnim jest i wieża obecnie nakryta dachem, a wcześniej zwieńczona blankami. A w zachodniej części zamku znajduje się wieża bramna z zachowanymi do dzisiaj prowadnicami bron. Naprawdę trudno w to uwierzyć, ale drewnianą strażnicę krzyżacką wzniesiono w tym miejscu już około 1241 r. Gdy wynaleziono broń palną, zamek przebudowano w celu dostosowania umocnień do wymagań nowej sztuki wojennej. Wzniesiono więc dodatkowy mur obronny z bastejami od strony północnej i zachodniej, a umocnienia zamku połączono z umocnieniami miasta. W 1648 i 1704 zamek został dwukrotnie splądrowany przez wojska szwedzkie. Rozebrano też w tym czasie część murów obronnych. Potem Polskę wygnali stąd Prusacy i zamek zamieniono na więzienie. A teraz ten pożar… z pewnością zamek będzie przez kilkanaście lat stał pusty, ale potem zaopiekuje się nim gmina ewangelicka…Spłonęło też wiele innych obiektów, z których Reszel słynął przez wieki całe. Przez wieki… w końcu założono go w 124… a nie tę wiedzę już uzewnętrzniłem. W każdym bądź razie płomienie strawiły i kościół farny pw. św. Piotra i Pawła, którego budowę rozpoczęto w roku 1348 i… budowę zakończono w następnych latach. Musiano zakończyć budowę, bo – dziwna sprawa – kościół spłonął w 1774. I gdy płonął był już przecież zbudowany: znaczy skończyli tę… donnerweter …budowę – teraz wiecie dlaczego napisałem to, co napisałem. Pastwą płomieni (a widzicie ileż to wyrazów bliskoznacznych na ten pożar muszę przywołać?. Ale udaje mi się!) padły też inne budowle (nie mam co do nich żadnych wiadomości, którymi mógłbym zabłysnąć) (MW).
… i wiele innych budynków. Ostały się jeno nieliczne: jako to kościół gimnazjalny i kolegium…
(MW)… które… O MÓJ BORZE (TO TAKI LAS) JA NIC O NICH NIE WIEM…chociaż kolegium, to pewnikiem musi być jezuickie. O! Jak to w Lublinie! Przy tej, jak to było… Jesziwackiej? Nie, nie. Jezusowej ulicy? No tak, Jezuickiej. Tak, tak – to przy tej ulicy komisarz Ciemajewski puszczał poty wzdłuż kręgosłupa. He, he! Ale… hmmm, tu chodzi o Reszel. Wikipedia nie notuje. Smutnym czemuś… (MW)

Wikimedia Commons – repozytorium wolnych zasobów
Z dużym prawdopodobieństwem pożary wywołali żołnierze armii napoleońskiej – cesarska armia wielokrotnie przemierzała ziemie polskie w różnych kierunkach, od czasu do czasu paląc coś i grabiąc małe „conieco” (jak inne armie tego czasu). Tym niemniej szybko znaleziono winną – Barbarę Zdunk. Aresztowaną oskarżono o wywołanie pożarów… za pomocą czarów. Sąd miejski skazał ją na śmierć na stosie – zapewne znalazło się wielu „wiarygodnych świadków”, że groziła, że zaklinała…. Sprawa „czarownicy” przeszła przez wszystkie instancje, oświeconego jak by się mogło wydawać, sądownictwa pruskiego i w końcu trafiła do króla Fryderyka Wilhelma III (MW) z łaski Bożej króla Prus, margrabiego Brandenburgii, suwerena i wielkiego księcia Śląska oraz hrabstwa kłodzkiego, wielkiego księcia Nadrenii i Poznania, księcia Saksonii, Angarii, Westfalii, Geldrii, Magdeburga, Kleve, Julich, Bergu, Pomorza, Szczecina, Wendów i Kaszub, Meklemburgii, Krosna etc. burgrabiego Norymbergi, landgrafa Turyngii, margrabiego Górnych i Dolnych Łużyc, księcia Oranii, Neuchâtel i Valengin, księcia Rugii, Padebornu, Halberstadt, Münster, Minden, Kamienia, Wendów, Schwerinnu, Ratzeburga, Mörs, Eichsfeld i Erfurtu etc. hrabiego Hohenzollern, uksiążęconego hrabiego Hennebergu, hrabiego Marchii, Ruppinu, Ravensburga, Höllenstein, Tecklenburga i Lingen etc., pana ziemi Rostocku, Stargardu, Lauenburga i Bytowa etc. etc. (MW) który ostatecznie wyrok zatwierdził. 21 sierpnia 1811 Barbara Zdunk została spalona na stosie – jak do tej pory to ostatni udokumentowany w Europie proces i egzekucja za czary (nie wiadomo co nas czeka w przyszłości, bezpieczniej jest użyć zwrotu: „jak do tej pory”…). Egzekucję wykonano na tak zwanym wzgórzu szubienicznym przy drodze prowadzącej z Reszla do Korsz. Na miejsce kaźni dostarczono skazaną, skutą ciężkimi łańcuchami – oczywiście ponuremu widowisku towarzyszyły tłumy ciekawych (teraz tłumy ciekawych zajmują strategiczne miejsca przed telewizorami i oglądają przeróżne Must Be The Gwiazdy Tańczą w domu Wielkiego Brata, choć gdy zdarzy się jakiś szczególnie makabryczny wypadek, eksplozja butli z gazem – też jest na co popatrzeć). Podobno egzekucji dokonał kat z Lidzbarka, który otrzymał poufną instrukcję od pruskiego ministra sprawiedliwości, aby przed zapaleniem stosu udusił ofiarę, tak by nikt tego nie dostrzegł. Niemieckie miłosierdzie? Cywilizowany wymiar sprawiedliwości? Pruski kodeks karny w ogóle nie przewidywał kary za czarnoksięstwo…
W związku tym, wydawać by się mogło, że pruski wymiar sprawiedliwości był niedościgniony w dziedzinie morderstw sądowych. Nic bardziej mylnego. Starał się bowiem, w latach które nastały po II wojnie światowe, dotrzymać mu kroku „nasz, polski”, stworzony przez Sowietów, wymiar sprawiedliwości. I choć nie zabijano już czarownic… zaraz, zaraz: nie zabijano czarownic? Wszak bez zmrużenia oka ferowano wyroki śmierci na ludzi niewinnych – w ten sposób pozbawiono życia olbrzymią liczbę czarownic. I czarnoksiężników. A nie? Pozbycie się tych niecnych ludzi ciemności sprowadziło przecież na Polskę wiek złoty: wczasy za darmo, sklepy za zółtymi firankami. I wszyscy mieli pracę – nie było bezrobocia: miliony wspominają i tęsknią, miliony żałują… I wszystko za darmo – bo za te luksusy zapłacili życiem czarnoksiężnicy i czarownice posłani na stosy… Nie zapominajcie o tej cenie!

Danuta Siedzikówna pseud. „Inka” (1928-1946)
Wikimedia Commons – repozytorium wolnych zasobów.
Taką czarownicą była Danuta Siedzikówna pseud. „Inka” (1928-1946), nazwisko konspiracyjne – Danuta Obuchowicz. Gdy Gestapo zamordowało jej matkę, wraz z siostrą wstąpiła w roku 1943 do AK – po przeszkoleniu została sanitariuszką. Po przejściu frontu pracowała w nadleśnictwie Hajnówka – w 1945 roku została, wraz z innymi pracownikami nadleśnictwa, aresztowana przez NKWD i UB. Z więzienia uwolnił ją oddział AK dowodzony przez Stanisława Wołoncieja pseud, „Konus”, w oddziale tym została sanitariuszką, przybierając pseudonim „Inka”. Oddział „Konusa” wchodził w skład większego ugrupowania Zygmunta Szendzielarza(1910-1951), pseud. „Łupaszka”, adiutant „Łupaszki” – Leon Lech Beynar (1909-1970), pseud. „Nowina”- był przez pewien czas jej bezpośrednim przełożonym. Sądzę, że postać Benara jest Wam dobrze znana, może nie ze względu na działalność w partyzantce, ale…po wojnie przybrał nazwisko od wsi, w której ukrywał się przed UB – Jasienica. Paweł.
W 1946 Danuta Siedzikówna, pod fałszywym nazwiskiem Danuta Obuchowicz, podjęła pracę w jednym z pomorskich nadleśnictw. Została aresztowana przez UB w Gdańsku rankiem 20 lipca 1946. Więziono ją w pawilonie V więzienia w Gdańsku jako więźnia specjalnego. W śledztwie, bita i poniżana, odmówiła składania zeznań obciążających innych akowców. Została skazana na śmierć 21 sierpnia przez sąd kierowany przez mjr. Adama Gajewskiego i zastrzelona przez dowódcę plutonu egzekucyjnego ppor. Franciszka Sawickiego 28 sierpnia 1946, Wraz z nią stracono Feliksa Selmanowicza (1904-1946), pseud. Zagończyk. Egzekucji dokonano w więzieniu przy ul. Kurkowej w Gdańsku. Przymusowy świadek egzekucji, ks. Marian Prusak, powiedział potem, że ostatnimi słowami „Inki” było: Niech żyje Polska! Niech żyje „Łupaszko”!
Nieznane jest miejsce pochówku ciał…
Wacław Krzyżanowski, stalinowski prokurator, zbrodniarz który podpisał na „Inkę” wyrok śmierci nie został do tej pory skazany. I wiecie co? Chyba się na to nie zanosi…
Źródło: pl.wikipedia.org