„Na co te książki – myślał Jaś długo
Łacinę dręcząc ustawną pracą…
„Czytam godzinę jedną i drugą,
Męczę się – ślęczę – lecz po co? Za co?
*
Raz rzekła mama: ucz się: dam ciasta,
Dam ci cukierek – jabłko w nagrodę…
Niechaj ci co dzień wiedzy przyrasta,
Ucz się mój Jasiu – kształć serce młode.
*
Więc ja do książki – a z książką nudnie –
I choć jabłuszko smaczne – eh… Boże!
Niechcę jabłuszka!… Wszak już południe,
W ogrodzie dzieci bawią się może.
*
Ten i ów skacze żwawo, wesoło,
Tadzio ma pałasz, Staś strzelbę małą,
Zosia laleczkę tańczącą w koło,
A z książką siedzieć na co się zdało?…
*
Wolę się bawić – pójdę… lecz mama?
Gniewać się będzie – więc zostać moż?
Nudna zabawka, gdy książka sama
Szepcze o mensach… lepiej na dworze!…
*
Już mi się przykrzy i płakać będę…
Wciąż rana, ranae, rana i ranae.”
Tak z sobą samym Jaś wiódł gawędę,
Myślą ścigając cele nieznane.
*
I biedził główkę – dręcząc się próżno,
Aż – zasnął!… We śnie słodkie ułudy
Ścigały chłopca marą przeróżną:
Dostał jabłuszko za ciężkie trudy.
*
Czyli Jaś jeden w ten sposób myśli?…
Wielu tak widzi cel pracy wielkiej:
Tym się on w zysku postaci kreśli –
Tamtym się stroi w ciastka… w karmelki!…
Floryan.
Źródło: Wędrowiec 1865 T. 6 Nr 144, ilustracja pochodzi z egzemplarza zdigitalizowanego przez Bibliotekę Cyfrową Uniwersytetu Łódzkiego.
